• 1
  • 2
  • 3

Historia bardzo suchej muchy

 

Kilka lat temu trafiłem nad Dunajcem, w okolicach muru oporowego w Zabrzeży na piękne żerowanie pstrąga. Ryby jak głupie żarły rojącego się chrusta. A najbardziej smakowały im biegające jak oszalałe po powierzchni wody samice, które składały jaja. Widocznie ,,chrust z jajami” jest bardziej kaloryczny. W ruch poszły sierściuchy, czyli imitacje chruścika ze strzyżonej sierści jelenia, najbardziej pływające z moich much. Muchy typu Goddard Sedge, chociaż pływają bardzo dobrze, to przy przeciąganiu przez zwarki, przy agresywnym podciąganiu, nikną pod wodą. Poza tym niezbyt wiernie naśladują prawdziwego owada. O wiele bardziej wierne oryginałowi są chrusty ze skrzydełkami wykonanymi z promieni lotki lub sterówki indyka podklejanych pończoszką. Ale te niestety kiepsko pływają. Zacząłem więc rozmyślać nad skonstruowaniem imitacji, która wierniej oddawałaby rysunek skrzydeł prawdziwego owada, a jednocześnie odznaczałby się dobrą pływalnością.

Przeprowadziłem wiele prób z różnymi materiałami, niestety żaden nie spełniał moich oczekiwań. Pewnego razu zmieniałem kość pamięci w moim komputerze. Kość opakowana była w delikatną pochewkę z jakiejś mikropęcherzykowej pianki.....i jak w ,,Pomysłowym Dobromirze” olśniło mnie! Pianka!!! To było to!!! Niestety nie wszystko było różowiutkie. Okazało się, że pianka nie bardzo wiąże się z klejami. Wszelkie kleje typu „ super kropelka” po prostu rozpuszczały tworzywo, inne, mniej agresywne nie trzymały piór na syntetycznej powierzchni. Dobry okazał się dopiero klej do mocowania styropianowych kasetonów sufitowych. Niestety i on nie był rozwiązaniem idealnym. Po pewnym czasie pióra i tak się odklejały. Dalej prowadzę eksperymenty z różnymi klejami. Jak na razie najlepszy okazał się butapren. Podklejane nim skrzydełka trzymają się zdecydowanie najdłużej, a chrusty są praktycznie niezatapialne. Przytopione w najbystrzejszym zbyrku wprost wyskakują spod wody.

trg02 01
Z czasem zacząłem wykonywać też muchy innych typów. Maleńkie lipieniowe muszki na nimfowych hakach 22, z tułowikiem z jedwabiu, piankowymi skrzydełkami, bez ogonka i jeżynki okazały się rewelacją. Świetnie pływają wystawiając nad powierzchnię same skrzydełka, czym przypominają trochę emergery. Zastosowanie pianki w konstrukcji skrzydełek zwłaszcza większych much, pozwoliło mi na uzyskanie bardzo ciekawych efektów kolorystycznych.

W trakcie używania ,,supersuszków”, oprócz niezaprzeczalnych zalet, uwidoczniły się także i pewne wady. Otóż skrzydełka klasycznych wersji suchych much, wykonane z grubszej, sztywniejszej pianki, powodują czasami skręcanie przyponu podczas rzutów. W takim przypadku po prostu odgryzam jedno skrzydełko. Wyporność pianki jest tak duża, że mucha nadal pływa, a pojedyncze skrzydełko z reguły eliminuje skręcanie żyłki.

Publiczna prezentacja moich ,,supersuszków” odbyła się w 2000 roku na jednej z muchowych witryn internetowych. W ogłoszonym tam konkursie pomysł zdobył pierwszą nagrodę. Ze względu na to, że nigdy przedtem nie spotkałem się z podobną konstrukcją, a wśród setek odwiedzających ten portal gości nikt nie zgłosił żadnych zastrzeżeń, mam prawo twierdzić, że supersuszek to mój oryginalny pomysł autorski.


Galerię wyjątkowych much Tomka Reguły możesz zobaczyć tutaj
NaMuche.pl

o mnie


Ryby łowi odkąd pamięta. Wiosną 1979 roku, od dziadka sprzedającego starocie w przejściu podziemnym obok dworca Wileńskiego, kupił książkę Józefa Jeleńskiego "Wędkarstwo muchowe". I tak wpadł. Latem łowił już pierwsze ryby na muchę i były to klenie. Od tamtej pory nie rozstaje się z muchówką. Ba, od około dziesięciu lat łowi tylko kijami własnej produkcji. To jego kolejna oprócz łowienia pasja. A po za tym lubi całonocne grillowanie. Oczywiście w dobrym towarzystwie i przy dobrym piwie.


Inne artykuły autora

Tags: kręcenie much