• 1
  • 2
  • 3

My wędkarze, to potęga

       

 

                                                                                                                                                                                                                                                         Co było, to było, co może być - jest

                                                                                                                                                                                                                                                         A będzie to co będzie

                                                                                                                                                                                                                                                         Lecz zawsze to miło, że nie brak nam miejsc

                                                                                                                                                                                                                                                         Do których wracamy pamięcią

                                                                                                                                                                                                                Andrzej Jastrzębiec-Kozłowski

 

My wędkarze, to potęga

Wbrew mottu, chyba trzeba będzie zawiesić rozważania, kim jako wędkarze byliśmy i jak postępowaliśmy, ponieważ tego rodzaju dyskusja nie staje się popularna. Myślę, że wielu wędkarzy już podniosło sobie poprzeczkę a przypominanie im, jak onegdaj zachowywali się ludzie z ich otoczenia lub nawet oni sami, wywołuje często odruch obrazy. To podobnie jak z księdzem, który z ambony gromił parafian, że są pijakami, lubieżnikami, złodziejami, etc. i za długo nie pobył na probostwie.  Tyle przydługiego wstępu.

Świat się zmienia i Polska się zmienia. Zakładamy, że dojdzie do sytuacji, kiedy Państwo przejmie (nie tylko od PZW, ale i od pozostałych użytkowników) większość wód otwartych i za jedną opłatą ogólnokrajową udostępni je wędkarzom. To, czy wówczas nastąpi wszech obecne zadowolenie? Czy zginą wszystkie problemy, które obecnie trapią wędkarzy?

Chciałbym podjąć próbę podsumowania sygnalizowanych dotychczas problemów oraz negatywnych postaw, nie tylko tych wędkarskich, których naprawienie,  bez względu na zaistniałą sytuację, mogłyby pozytywnie wpłynąć na kondycję naszych wód:

I. Zmiana przepisów

1. Dzienne limity połowowe powinny być ograniczone w stosunku do wybranych gatunków ryb, a w takich przypadkach, nawet ustalone w limitach, np. miesięcznych.

2. Okresy ochronne dla wybranych gatunków ryb należałoby zweryfikować, chociażby ze względu na zmiany warunków środowiska.

3. Rejestr połowów musi być obowiązkowy, ponieważ daje zarządzającemu wodą  kapitalne informacje.

4. Dostępność do urządzeń elektrycznych i elektronicznych w rodzaju agregaty prądotwórcze (tzw. wędki elektryczne) oraz echosondy, powinna być kontrolowana i ograniczona. Namierzanie ryb skrytych pod powierzchnią wody, generalnie kłóci się z ideą wędkarstwa, ponieważ daje rybom, coraz to mniejsze szanse.

5. Kłusownictwo w rozumieniu przestępstwa (nie mylić z wykroczeniami), musi być obligatoryjnie, bardzo surowo karane. Na tyle przykładnie, żeby w ciągu paru lat ograniczyć je całkowicie.

6. Cele środowiskowe w rozumieniu przeznaczenia finansów państwowych, powinny stać się priorytetowymi. Chodzi tu o zielone światło dla programów udrożnienia rzek, ich renaturyzacji i rewitalizacji.

7. Użytkowanie danej wody powinno być oparte o rzetelnie wykonany i oceniony operat, a głównym kryterium wybrania użytkownika nie może być zasada – „Kto da więcej” w rozumieniu wielkości zarybień. Za tym podąża podział wód na: bardzo wartościowe, wartościowe i mniej wartościowe, chociażby ze względu na uwarunkowania wynikające z objęcia wody jedną z form ochrony przyrody, stopnia odbywania się tarła naturalnego, czy degradacji środowiska naturalnego. Dopiero za tym powinna iść odpowiednio dobrana polityka zarybieniowa i ta związana z ustaleniem wielkości presji wędkarskiej.

II. Zmiana postaw

1. Przestańmy w końcu uważać, że jako wędkarze jesteśmy uprzywilejowani, niezależni i wszystko nam się należy. Organizacje społeczne, oprócz swojego statutu, przede wszystkim podlegają pod ustawę Kodeks postępowania administracyjnego. Jeżeli dany członek takiej organizacji składa oficjalnie wniosek lub skargę, to jego wystąpienie musi być rozpatrzone zgodnie z zasadami ujętymi w ww. ustawie, a nie zlekceważone lub ukarane przez Zarząd.

2. Na podstawie ww. ustawy, jako zorganizowani, musimy mieć też możliwość do postępowania zgodnie z przepisami innych ustaw, a nie ograniczani (niektórzy uważają nawet, że szantażowani) przez różne instytucje chociażby taką, o jakiej głośno ostatnio w środowisku wędkarskim.

2. Trzymajmy się też obowiązujących przepisów. Jeżeli uważamy, że są niekorzystne, wówczas starajmy się je zmienić zgodnie z istniejącym formalnym systemem postępowania (wnioski, skargi, interwencje, apelacje, prokuratury, sądy). Nie może dochodzić do sytuacji, że zarybiamy wodę pstrągiem tęczowym bez uzyskania na to zgody ministra, albo zarybiamy „po cichu” wodę sumem, bo taki mamy w Kole pogląd, a gatunku tego nie ma w operacie.

3. Idźmy w kierunku samoograniczenia się, co do ilości zabieranych ryb i częstotliwości wyjazdów, czyli nie realizujmy jedynego, słusznego rodzaj wędkowania, np. łowienia ryb łososiowatych. Krasnopiórki też się fajnie łowi. Rozumiem tu lansujących ideę „no kill”, ale pod warunkiem, że nie jesteśmy kilka razy w tygodniu na połowach, bo to niweczy założony efekt przyjętej postawy.

4. Rozwijajmy sport wędkarski, ale ten rozgrywany w halach i na boiskach, a nie realizowany na żywym organizmie, jakim jest ryba.

5. Uczciwie i sumiennie wypełniajmy rejestry połowów.

III. Działalność społeczna

1. Twórzmy lokalnie działające, zwykłe kółka, kluby i towarzystwa. To wcale nie przeszkadza, żeby jednocześnie należeć do zarejestrowanych organizacji pozarządowych.

2. Śledźmy na swoim terenie wszelkie zamiary związane z niekorzystną, hydrotechniczną ingerencją w rzeki i naszym sprzeciwem wyprzedzajmy takie zamiary. Działajmy nie zrażając się na brak oczekiwanego efektu.

3. Do walki o zachowanie naturalnego biegu rzek, wykorzystujmy zapisy chociażby takich aktów prawnych jak ustawa o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko.

http://dalekiport.blogspot.com/2015/04/abc-spoecznika-zachowanie-naturalnego_19.html

4. Występujmy z prośbami, apelami, propozycjami, mającymi na celu ochronę naszych wód, do wszelkich instytucji. Pamiętajmy o rzecznikach ds. kontaktu ze społeczeństwem, którym przecież trzeba też coś podpowiedzieć.

Pewnie, o czymś jak zwykle zapomniałem.

o mnie
Inne artykuły autora